SUBSKRYBUJ

Dawid Więckowski

Mit o Ksodronie i Ciemnobrunatnej materii

20 października 2024



Wśród różnobarwnych przeobrażeń krain dzikiej Gomindii wędrował śpiewający archon, co Ksodronem się zwał. Pieśni jego donośne, cudownością dudniące materię formowały, przez co gdzie tylko obecnością swą uraczał, tam bujne kształty wytwarzał. W ten to sposób dostojne góry wznosił, potoki oliwne wzbudzał i roślinność łaknącą słońc ożywiał. Piękne to krajobrazy za sobą pozostawiał, za którymi jednak nigdy tęskliwie się nie oglądał. Wszystko, bowiem przed oczyma jego, konstruktora świata, koloru własnego nabierało i jego samego nieustannie zadziwiało. W transie tym niepojęte melodie wyśpiewywał, bo dźwiękiem widział i dźwiękiem tylko czuł.

 

Wieczność wędrówka ta trwałaby zapewne, gdyby nie natknął się na rzecz co z medytacji tej, dotkliwie go wyrwała. Krocząc beztrosko, niepomny siebie, stanąć musiał i melodię swą brutalnie uciąć. Złość jego przez to niepojęta była, bo przebieg harmoniczny muzyki przezeń tworzonej dopiero w epoce następnej toniki doczekać się miała. A powodem tego ciemnobrunatna materia była, co nieposłusznie przed nim stanęła, i ni przeobrazić się, ni nawet ruszyć z miejsca się nie chciała. Rozdziawił Ksodron usta swe szeroko tak, że wpadły doń pobliskie lasy i łąki, i stworzeń gromady, i chmur złocistych jaśniejące strzępy. Wykrzyczał potężnie: „Jak możesz mi się przeciwstawiać? Jak śmiesz memu głosowi nie ulegać, nie korzyć się, nie błagać?!”. Spojrzała na niego ciemnobrunatna materia i uśmiechnęła się tylko, dźwięku żadnego jednak z siebie nie wydała. I tak oto, przestraszył się konstruktor świata, bo wszystko to, z czym styczność miał, brzmienia barwą się odznaczało, a z ciszą niewytłumaczalną przyszło mu się zetknąć. Speszony obejść tę materię chciał, lecz ta, i na to przyzwolenia mu nie dała. Wył głośno Ksodron wzbudzony dysonansami przeszkodę obrzucając. Tercdecymowymi akordami tłukł gniewnie i melodiami w dziewięciostopniowych skalach urazić próbował, lecz nie zdołał ciemnobrunatnej materii wzruszyć. Stała tak przed nim w całkowitym spokoju, cichutka i na złość całkowicie nieporuszona. Zmartwił się Ksodron i w okrutnym lęku się pogrążył. Siedział tak, w sobie zakleszczony, drżał, losowe dźwięki wydają, gdy zaś drżeć przestawał, molowe pochlipywania wydawał, żałośne nad sobą się umartwiając.

 

Żadnych to melodii nowych wyłonić nie potrafił, aż w milczącą ciemność zaczął się wdawać. I spadał głęboko, i głębiej w przestworze siebie, aż o sobie zapomniał i muzykę utracił, dna rozpaczy coraz to kolejne osiągając. W ten to sposób coraz podobniejszy do ciemnobrunatnej materii się stawał, niewzruszony i potężny, aż zmysłami jej w końcu mógł spojrzeć. Tak to ujrzał siebie dawnego i wszystko to, co wokoło niego w cieniu się lęgło. Po raz pierwszy konstruktor świata, nie tylko konstruktorem był, a słuchaczem wiernym krajobrazów przepastnych, co choć iskrę jego zamysłu miały to pieśń osobliwą, bez udziału jego wyrosłą, śpiewały. Świat delikatnością tętnił, a Ksodron jej łaknął i zrozumiał wówczas, jak głosem własnym głuchością się przeklął, lecz teraz słyszał. Pieśń przyrody odmienną od kompozycji jego była. Subtelną prostotą bardziej w ciszy, niżli w dźwiękach się kryła, tak, iż żaden, co czuje prawdziwie, w pełni od życia nie zdołałby jej odróżnić.

 

Wiedział już Ksodron czym była ciemnobrunatna materia, surowcem pięknym, co kochać go chciała, lecz on jej nie słyszał. Rzeźbić ją zaczął, nie zaś zmieniać, próbować, jak wcześniej z inną materią wydawało mu się, że czyni. Harmonię wzbogacał, z umiarem, jednakże kontrapunktami okraszał i tak formę ostateczną nadał, co pomnikiem wzruszeń i podziwu jego się stała. Z dźwięków mury kamienne, mchem grubym, zaczęły wyrastać, i wieże strzeliste, co niebiosa witały, fortyfikację żywą tworzyły. We frazowaniu każdym coraz to kolejne golemy rodził i w bezpiecznych schronieniach z gracją usadawiał. Wzniósł miasto ogromne, któremu prawa odwieczne wyśpiewał. Targi żywnością wypełnił i magiczne podmuchy wzniecił. I im więcej z ciemnobrunatnej materii tworzył, tym cichszy się stawał, aż zamilkł, w pełni w gwarze miasta zaklęty, co na cześć jego Ksodronną zostało nazwane.

62-100 Wągrowiec

Kościuszki 30 (parter)

dawieckowski.pl

dawieckowski@gmail.com

(+48) 734 475 192